Gmina Lubanie » Strona główna » z ostatniej chwili
z ostatniej chwili

Lubański amator

Władysław Czałpiński jest mieszkańcem wsi Mikanowo. Jego posesja położona jest  kilkadziesiąt metrów od drogi międzynarodowej nr 1, z dala od gwaru coraz liczniej przejeżdżających samochodów. Wokół domu cisza przerywana śpiewem ptaków i szumem rosnących drzew. Poezja.

To, że tu mieszkam, to przypadek- mówi pan Władysław. -Kilkanaście lat temu chciałem kupić zupełnie inną działkę, lecz nie mogłem porozumieć się z jej właścicielem, a tę, na której teraz jesteśmy polecił mi znajomy. Tak sobie mieszkam tu wiele lat, poprawiam coś, coś usprawniam. Nie, nie ma mowy, abym komuś sprzedał to, co zbudowałem. Trzymam to dla wnuczków.

Trudno uwierzyć, ale ten dom pan Czałpiński zbudował własnoręcznie, od fundamentu po dach, sam  ułożył wszystkie instalacje, od najmniejszej rurki wodociągowej po elektryczne przewody. Skąd zna sztukę budowania? Pracował w różnych firmach, między innymi w nieistniejącym włocławskim „Korchemie”, gdzie mógł podglądać fachowców. Ba, dodaje nawet, że lubił chodzić tam, gdzie powstawały elementy różnych budowli czy detale niezbędne do ich wykończenia.

Wokół budynku przypominającego podmiejski domek letniskowy panuje wyjątkowy porządek. Ścieżki zagrabione, a na rabatkach trudno znaleźć coś innego niż rośliny, którym nakazano rosnąć. Przez krzewy prześwitują różne sylwetki świątków, zwierzątek i innych postaci.  Dopiero przy dokładniejszym ich oglądaniu można zauważyć, że większość z nich wykonana jest z korzeni drzew lub dziwnie i zmyślnie powykręcanych gałęzi:

-Trudno jest o odpowiedni rodzaj drewna, szczególnie lipy, a jeżeli już ktoś proponuje coś stosownego, to cena jest zbyt wysoka na moją kieszeń-ocenia pan Czałpiński. -Las mam wokół i z wielką ochotą zbieram to, co dla innych jest tylko opałem, a dla mnie tworzywem.

Nie jestem od oceniania artystycznej wartości dzieł, jakie stworzył pan Władysław, natomiast chcę zwrócić uwagę na jego zmysł tworzenia:

- Jestem samoukiem, ale w korzeniu, gałęzi czy kawałku drewna oczami wyobraźni widzę szkic czegoś, co powstanie. Później wystarczy trochę pracy. Pewnie, że przyjeżdżali różni tacy, co to chcieli coś na pamiątkę, ale nie jestem taki skory do wydawania ludziom, których nie znam.